Mówiąc o Australii, nie sposób nie zająknąć się ani słowem o Aborygenach! Żyli na tym odległym lądzie bardzo, bardzo długo przed przybyciem Europejczyków. Ten lud przybył na australijskie tereny jakieś 40-65 tys. lat temu! Przypuszcza się, że przyszli z południowo-wschodniej Azji przez dzisiejszą Indonezję i Nową Gwineę, tzn. ostatecznie przez wyspy. Szacuje się, że gdy James Cook dopłynął do Australii, znajdowało się tam ok. 500-600 plemion!
Źródła mówią, że Aborygeni zajmowali się tym, co pierwotne cywilizacje robią, aby przeżyć – zbieractwem czy rybołówstwem. Współcześnie niewiele pozostało z ogromu tego plemienia. Szacuje się, że obecnie na słabo zaludnionych połaciach Australii Zachodnie, Queensland i Terytorium Północnego. Całkiem sporo spośród nich mieszka również na przedmieściach wielkich aglomeracji.
Podobno przy kontakcie z tym plemieniem najbardziej zadziwiający jest ich stosunek do bogactwa. Są na nie zupełnie obojętni. Życie w buszu zdaje się być dla nich tym, czego właśnie potrzebują i cenią ponad wszystko. Nie zachwycają ich żadne błyskotki i świecidełka, brak lub nadmiar pieniędzy również nie spędza im snu z powiek i w zasadzie nigdy nie spędzał. Cook w swoich zapiskach z podróży wspomina o tym, że kolonizatorzy dali im ubrania i tego typu przedmioty, jednak ci porzucali je niedbale, kompletnie nie przykładając do nich wagi.
Zadziwia również religia Aborygenów. Dla nich (w dużym uproszczeniu) busz i to, co się w nim znajduje to świętość. Ich wiara jest zupełnie abstrakcyjna. Od 60 tys. lat nie zrezygnowali z rytuałów, które ciągle kultywują – ich przekaz jest jedynie ustny. Siła tradycji okazuje się w tym przypadku doskonale wytrzymywać próbę czasu. Nie posiadają żadnych ksiąg czy innych tego rodzaju elementów kultu. Gdyby nagle wyginęli wszyscy Aborygeni, ich religia umarłaby razem z nimi. Równie ważnym elementem ich wierzeń jest kult przodków.
Aborygeni nie wchodzili butami w życie osadników i tego samego oczekiwali od nich. Zupełnie nie w smak były im niewczesne zapędy protestanckich pastorów (najbardziej aktywnie działali oni w XIX wieku) do zmiany ich mentalności. Aborygeni ani myśleli przyjmować narzucanych im praw. Od końca XIX wieku w Australii trwał czas odbierania przedstawicielom plemienia dzieci i cywilizowania ich na siłę. Szacuje się, że swoje rodziny musiało opuścić ok. 300 tys. maluchów. Zabierano Aborygenom również należące do nich grunty. W 1997 roku australijski rząd publicznie przeprosił tych ludzi za wyrządzane im przez dziesiątki lat krzywdy i zwrócił zabrane ziemie. Jest to chyba jedna z najbardziej wstydliwych kwestii w całej, dość krótkiej historii tego dalekiego kraju.
Australia to niesłychanie odległy ląd, na którym żyli i wciąż żyją ludzie, których nasze ukształtowane w cywilizacji europejskiej umysły nie są w stanie pojąć. Możemy jedynie przyglądać im się z daleka i dziwić się temu, jak bardzo są od nas odmienni, choćby przez odporność na hipnotyzujące działanie bogactw.